Świat piłki nożnej bywa miejscem pełnym paradoksów. Podczas gdy w profesjonalnych ligach amerykańskich kluby dwoją się i troją, by zatrudniać najbardziej obiecujących szkoleniowców i budować zwycięskie składy, w Brazylii dochodzi do sytuacji kuriozalnej. Tamtejsi kibice, przyzwyczajeni do specyficznego statusu swojej drużyny, wszczynają protesty właśnie dlatego, że ich piłkarze zaczęli wygrywać.
Kryzys tożsamości w „Najgorszym Klubie Świata”
W brazylijskim Ibis Sport nastroje są dalekie od euforycznych, mimo że drużyna odniosła właśnie trzy zwycięstwa z rzędu. Co więcej, w najbliższą niedzielę zespół staje przed szansą pobicia swojego rekordu, jeśli uda mu się pokonać Centro Limoeirense. Dla fanów, którzy przez lata budowali tożsamość wokół bycia „najgorszym klubem świata”, ta nagła dobra passa jest powodem do niepokoju.
Sytuacja stała się napięta tuż po ostatnim gwizdku w wygranym 1:0 meczu z Ferroviario do Cabo. Część sympatyków udała się do baru, w którym piłkarze świętowali sukces, by przekazać im jasny i dość nietypowy komunikat: „przestańcie wygrywać”. Wśród protestujących znalazł się Nilsinho Filho, który nie gryzł się w język, twierdząc wprost, że obecna forma drużyny to niszczenie jej wieloletniej historii. Wtórowali mu inni kibice, wylewając swoje żale w mediach społecznościowych. Na Twitterze można było przeczytać opinie sugerujące, że w dłuższej perspektywie stanięcie się „kolejną wygrywającą drużyną” pozbawi ich statusu ikony, a winą za ten stan rzeczy obarczano trenera.
Legendy boją się o markę
Obawy fanów nie są bezpodstawne, jeśli weźmie się pod uwagę historyczny wyczyn klubu. Między 1980 a 1984 rokiem Ibis Sport nie wygrał ani jednego spotkania, co zapewniło mu wpis do Księgi Rekordów Guinnessa. Głos w sprawie zabrał nawet Mauro Shampoo, klubowa legenda, który przez dekadę gry strzelił zaledwie jednego gola. Były zawodnik wyraził zaniepokojenie, że seria zwycięstw doprowadzi do utraty unikalnej marki klubu.
Zupełnie inną optykę przyjmuje jednak obecny prezes, Ozir Junior. Przyznaje on otwarcie, że czasy bycia pośmiewiskiem minęły. Zauważa, że Ibis nie jest już najgorszą drużyną na świecie, a nawet w regionie Pernambuco. Jego marzeniem pozostaje pierwsza dywizja, choć zdaje sobie sprawę, jak wiele pracy to wymaga.
Młoda krew i taktyczna rewolucja w MLS
Podczas gdy Brazylijczycy zmagają się z klęską urodzaju, w Stanach Zjednoczonych klub z St. Louis stawia na pełen profesjonalizm i nowoczesną myśl szkoleniową, zatrudniając trenera Damita. To szkoleniowiec, który mimo młodego wieku, zdążył już zapisać się na kartach historii MLS. W 2017 roku objął FC Cincinnati, a pełniąc funkcję tymczasowego trenera w latach 2019 i 2020, został najmłodszym szkoleniowcem w historii ligi – miał wówczas zaledwie 29 lat.
Jego CV wygląda imponująco. Po epizodzie w Cincinnati pracował z drugą drużyną LA Galaxy, a następnie przeniósł się do Columbus Crew. To tam, po sezonie 2022, dołożył cegiełkę do zdobycia MLS Cup w 2023 roku oraz Pucharu Ligi rok później. Posiada przy tym szereg prestiżowych certyfikatów, w tym licencje UEFA A, USSF Pro oraz kanadyjską licencję A.
Progresywny lider z wizją
Włodarze klubu z St. Louis nie kryją entuzjazmu, opisując nowego trenera jako jednego z najbardziej progresywnych młodych liderów w Ameryce Północnej. Doceniają jego gruntowne przygotowanie, zmysł taktyczny oraz podejście skoncentrowane na rozwoju zawodników. Dyrektor sportowy Corey Ray podkreśla, że Damit posiada wszystkie cechy, których poszukiwano, i idealnie wpisuje się w wizję rozwoju drużyny.
Ray zwraca uwagę na cenne doświadczenie trenera w pracy z najlepszymi zespołami i menedżerami w lidze, co ma pomóc w wydobyciu pełnego potencjału z obecnej kadry. Nowy szkoleniowiec opisywany jest jako człowiek ambitny, nastawiony na rywalizację i potrafiący klarownie przekazywać swoją filozofię futbolu. Sam Damit zaznacza, że relacje międzyludzkie są dla niego kluczowe, a zaufanie zbudowane podczas wcześniejszej współpracy z dyrektorem sportowym będzie solidnym fundamentem pod budowę nowej jakości.
Na boisku kibice mogą spodziewać się ewolucji stylu gry. Zespół ma zachować swoją intensywną i aktywną tożsamość, ale wzbogaconą o większą kulturę gry piłką. Celem jest stworzenie drużyny, która nie tylko regularnie rywalizuje na wysokim poziomie, ale też dostarcza fanom radości z oglądania widowiska – czyli dokładnie tego, czego, paradoksalnie, obawiają się obecnie kibice w Brazylii.